..::Powrot po roku czasu::..
Komentarze: 0
Pewnie i tak tutaj nikt nie bywa, to juz moge sobie spokojnie pisac wszystko co czuje i wogole.
Poniewaz ostatnia notka jest z kwietnia 2005 roku to trzeba napisac co takiego wydarzylo sie przez ten rok.
Jak wiecie skonczylem szkole, otrzymalem swiadectwo itd. itp. Potem jeszcze matura, no nie powiem ze troche ja zawalilem, ale ciesze sie bo JA ZDALEM. Najgorsze jest to ze zawalilem matme, przedmiot ktory lubie, ale juz coraz mniej go rozumiem.
Obecnie studiuje informatyke Ekonomiczna w Wyzszej Szkole Ekonomicznej (obecnie nazwa to Almamer).
Jesli chodzi i sprawy uczuciowe to sporo sie wydarzylo, obecnie tez nie jest najlepiej.
Nie wiem czy wam wspominalem(ale pewnie tak) o Agnieszce kolezance ode mnie z klasy. Mala skromna, cicha osoba. No musze przyznac ze dlugo sie o nia staralem no i wkoncu z nia bylem... Sporo wysilku w to wlozylem. Jak doszlo co do czego to bylem z nia 3 miesiace a sam zakonczylem znajomosc :D Nie powiem, ze nie bylo milich chwil, chwil uniesienia i podniecenia... ale to nie tylko o to w zwiazku chodzi. Niestety. W koncu zdecydowalem sie na rozstanie, mimo iz jestem facetem nie przyszlo mi to latwo. Musialem troche poczekac, chociazby po to zeby ona juz byla po wszystkich egzaminach na studia. Sporo o tym rozmawialem z wczesniej przedstawiana wam Magda moja siostra. Po Wszystkim one nie byly zbyt zadowolone z mojej decyzji, ale to ja ja podjalem. Lubily Agnieszke bo byla taka spokojna, no coz troche sie pomylily. Moja siostra ze wzgledu ze bardzo ja polubila i bylo jej szkoda agnieszki to czasem sie z nia spotykala. Agnieszka dostala wczesniej zaproszenie na wyjazd na mazury, ja juz w tym czasie zalatwialem sobie prace. Mialem nie jechac bo zaczynaly sie szkolenia... ale wkoncu pojechalem. Tak sie zlozylo ze juz nie mialem najmniejszej ochoty gadac z ta dziewczyna... A ona ublagala Wiole i Magde zeby ze mna nocowac w namiocie... Powiedzialem OK, wkoncu w nocy nie musze z nia rozmawiac, ale ona non stop mi plakala... :/ Jednak znalazla sobie pocieszyciela na tym wyjezdzie...
Ja wrocilem do wawki zaczalem chodzic do pracy, rozpoczalem kurs prawa jazdy i tak wakacje jakos lecialy.
Prawko zdalem za pierwszym razem, takze po najnizszych kosztach :D
Z agnieszka totalnie urwalem kontakt, moja siorka sie na nia wqrwila, za to ze podbijala do jej chlopaka, ona z reszta do wszystkich facetow podbijala. Obecnie juz nie mam o niej dobrego zdania, same negatywy... ale tego nie bede pisal.
Po rozstaniu z agnieszka mialem duzo czasu dla siebie, qmpli, moze to tez przyczynilo sie do tego rozstania ze qmple byli wazniejsi?? No coz, najwyrazniej nie dojrzalem do powaznych zwiazkow.
Moje filozofia co do dziewczyn juz sie maxymalnie zmienila. Juz nie bralem zadnej na powaznie, nie zalezalo mi, podchodzilem do wszystkiego na luzie. Dlaczego? Po 1 rocznym wysilku walki z przeciwnosciami losu, walki o osobe do ktorej(chyba) cos czulem sam sie z nia rozstalem. Juz nie widzialem sesnsu w angazowanie sie uczuciowe.
Przez cale wakacje spotykalem sie z Alienem, prawie codziennie wychodzilismy na rowerek, do sklepu po browarki, pilismy je, gadalismy, smialismy, a potem... "polowalismy" na jakies fajne dupcie. Poznalismy kilka fajnieszych dziewczyn, kilka nieco gorszych, niestety @LL byly od nas mlodsze 2-3 lata.
Oczywiscie jak zaczalem chodzic do pracy troche sie zmienilo, nie mialem juz tyle czasu dla wszystkich, potem zaczela sie szkola. Obecnie pracujac dalej dla tej samej firmy wykonuje prace dla sieci ERA. Pracuje tam juz od pazdziernika.
I tutaj sie zaczelo...
Oczywiscie praca praca, zmiana srodowiska. Moje ogolne podejscie do pracy bylo takie zeby duzo zarobic a sie nie narobic, niestety tak sie nie da bo mi placa z godz. pracy...
Co do srodowiska jakie tutaj panuje to bardzo mi sie podoba, to ja teraz jestem najmlodszy :D
Tutaj poznalem super osobe, kobieta jak sie patrzy... Kamila...
Na poczatku potraktowalem jak zgodnie z moja filozofia, odgornie, do tego byla blondynka takze no jakis tak stereotyp blondynki jest na tym swiecie, chociazby tez przez te wszystkie dowcipy. Jednak polubilem ja, polubilem ja juz nawet jak sie dowiedzialem za ma na imie tak jak ma :D Z czasem naprawde wiele rzeczy sie zmienialo, ja zauwazylem ze ona wcale nie jest jakas tam pierwsza lepsza blondynka... Ma swoja dume, honor... czasem moze za bardzo zastawia sie honorem. Jednakze to co jest najwazniejsze to szacunek do wlasnej osoby, jak ja poznalem naprawde dala mi niezle w kosc, bo ogolnie zartuje z innych ludzi, takze niezle mi sie odgryzala :D Tak wiec to naprawde wywarlo na mnie wrazenie. Tak do stycznia wszystko bylo gites, dobrze sie dogadywalismy jak dalo rade to kolo siebie siedzilismy w pracy(a bywa roznie bo jest 12 stanowisk pracy i kazdy przychodzi na inna godzine zajmuja najlepsze). Lubie pracowac kolo niej bo zawsze ten czas szybciej leci, coprawda praca nie jest ciezka tyle tylko ze 300 razy dziennie sie przedstawiam :D Co do pracy z czasem zmienila mi sie filozofia i w swieta bozego narodzenia pracowalem 15-23 tak wiec mialem wigilie o godz. 13.
Sylwester spedzony u qmpla na osiedlu oczywiscie znalem 90 % osob. Bylo smiesznie ale nie bede juz sie tak nad tym rozpisywal.
Powracajac do tematu Kamili, bo to jej osoba spowodowala ze obecnie pisze ta notke - zauwazylem ze pisze jakies notatki w momencie kiedy mam problemy emocjonalne.
Pewnego dnia w koncu udalo mi sie ja wyciagnac na piwko. Bylem Ja Ona i jeszce nasza kolezanka z pracy Aneta. Taki nasz TROJKACIK :D
Tam dopiero zaczalem zauwazac ze Kamila mnie tez bardzo lubi o ile nie cos wiecej. Ale nie moglem dac sie poniesc emocjom, trzymalem wszystko na wodzy. Po ok tygodniu znow poszlismy na piwko jednakze wtedy juz bylem z taka Paulina(mlodsza ode mnie pasujaca do mojej filozofii z wakacji, w potrzebie, troche nie ogarnieta, ale spox laska). Tego dnia byly to juz 4 dni jak bylem z Paulina i dopiero wtedy powiedzialem dziewczynom ze z nia jestem. Nagle Kamila zmienila sie nie do poznania, nie odzywala sie do mnie, olewala mnie, nie chciala wogole na mnie patrzec, wtedy zrozumialem ze prawdopodobnie cos do mnie czuje. Ja nie powiem ale tez bardzo mnie do niej ciagnelo. Po tym dniu nie potrafilem przestac o niej myslec... myslalem co tutaj zrobic, jedyne dobre wyjscie to rozstac sie z Paulina bo i tak z tego nie nic nie wyjdzie. Ale jak to zrobic, przeciez to dopiero tydzien. Po uczelni pojechalem do Pauliny, troche pogadalismy... ja ogolnie siedzialem na kanapie i myslalem, co z Kamila... przeciez tak ja zranilem, ALE SKAD MIALEM WIEDZIEC? BARDZO DOBRZE UKRYWALA TO ZE COS DO MNIE CZUJE! Takze podczas pobytu u pauliny prawie nic nie mowilem... Wrocilem do domu i dostalem od Pauli sms ze mnie przeprasza ze cos tam cos tam. To pisze do niej z zapytaniem czy mam to rozumiec ze juz nie chce ze mna byc. Odpisala znow ze mnie przeprasza, ze z czyms tam mialem racje(bo mialem). Wtedy az mi serce skoczylo, ale nie ze smutnku, naprawde poczulem sie bardzo dobrze. Cieszylem ze to tak sie zakonczylo.
Przyszly walentynki dalem Kamili zrobiony przez siebie domek z zapalek... siedzialem nad nim z 1,5 h. ale zrobiony bez grama kleju, najwiecej czasu zajelo mi myslenie nad tym jak brazowa siarke zamienic na kolor czerwony(bo tego koloru potrzebowalem do zrobienia okienka w ksztalcie serduszka). Ale jakos sie udalo. Kamila nie byla przygotowana na to ze dam jej jakis prezencik i w odwecie kupila mi Lizaczka z serduszkiem(stoi dalej przy oknie wbity w ziemie od kwiatka :D) Dalej bylo juz dobrze, gadalismy ze soba, gadalismy o nas... chcialem zeby ze mna bylo, ona jednak mimo swoich uczuc do mojej osoby nie zgadza sie... ja troche zalamany, dla mnie to jest nie do zrozumienia :/ nie czaje tego poprostu... Przyszedl 8 marca... Dzien Kobiet juz od 1 dnia tego miesiaca wiedzialem co zrobie, juz mialem plan. Jednakze dzien przed sie zalamalem... opusila mnie nadzieja, odechcialo mi sie zyc, nie widzialem juz sensu w dalszych probach, swiatelko w tuneliku zgaslo ;( Zycie stracilo sens. Poprostu zabraklo mi sily. Jednakze zebralem w sobie ostatki energii i z ranca (o godzinie 6) pojechalem z Tata na gielde kwiatowa, Kupilem Kamili 21 kwiatkow(niestety nie byly przyozdobione). Wrocilem z gieldy poszedlem dalej spac i wstalem ponownie o 10 :D Wiedzialem ze Kamila ma do pracy na 13, wiec mialem 3 h. zeby cos z tymi kwiatkami zrobic. Po wielkich trudach i braku wyobrazni do przystrajania kwiatkow cos tam zrobilem :D W momencie kiedy jej wreczalem te kwiatki ona prawie zemdlala, ja sam bylem nieco roztrzesiony, bo nie wiedzialem jak zaaraguje :D Jednakze tego dnia naprawde poczulem sie szczesliwy, powrocily mi sily i to wszystko dzieki niej... nadzieja powrocila... Jednakze nie na dlugo.
Duzo z nia rozmawialem na temat tego dlaczego nie mozemy byc razem, cos mi tam mowi, ale podejrzewam ze nie chce mi podac glownego powodu :/ Wiedzialem, ze jak siedzi w domciu to jest sama, pewnie doluje sie i wogole same smutne rzeczy jej przychodza na mysl. Postanowilem Kupic jej misia, misia ktory zastapi mnie. Zawsze bedzie przy niej, bedzie ja pocieszal... Oczywiscie wszystko robione z zaskoczenia. Mnie nie bylo ptrzy tym ja tego misia wyjmowala... ale jak przyszedlem to tak mocno go do siebie tulila ze to poprostu mnie zmoglo. Bylem szczesliwy ze udalo mi sie poradowac cos, co podniesie ja na duchu.
Obecnie nic sie nie dzieje, wszystko jakby zaczynalo zastygac...
Serce boli... mysli mnie przytlaczaja, Tyle pieknych chwil, kilka niemilych, ktore rowniez ja wytworzylem...
Sam nie wiem co robic, juz sie poddaje, juz nie wiem co MOGE ZROBIC ZEBY Z NIA BYC!! DLACZEGO TAK SIE DZIEJE?? DLACZEGO?? ;(
Ona daje mi szczescie, ona daje mi smutek, ona juz mna steruje... to jaka jest sytuacja miedzy mna a nia decyduje o moim humorze, o moim stanie psychicznym........
Kiedy jej przy mnie nie ma nie widze sensu zycia, wracam do domu i chce stad wyjsc... i wychodze, albo spowrotem do pracy albo do qmpla zeby sie czegos napic....
Dzis mam dzien wolnego, pisze ta notke z coraz to mniejsza nadzieja i coraz mniejsza iloscia sil na walke o nia. Bez niej nie widze sensu istnienia, bez niej zgine w tym wielkim swiecie ;(
Ide po kolejne piwo do sklepu ;(
Dodaj komentarz