Archiwum 10 marca 2004


mar 10 2004 ..:: Big zaskoczenie ::..
Komentarze: 10
Normalnie bylem zaskoczony... Poszedlem sobie do parku z qmplem cos tam sobie pogadalismy, sprawdzilismy stan boiska. Wracam do domku jakis koles wychodzi klatki dzwoni mu telefon odwraca sie i patrzy do gory... qrde co jest?? Gdy znalazlem się już bliżej klatki... rozpoznałem tego człowieka. Był to ks. Mariussz... normalnie zaskoczenie 1-szaa klasa. Znam go dobrych pare lat... nie jest on z mojej parafii ale byłem z nim 2 razy na obozie narciarskim. Za pierwszym razem chciał ze mnie zrobić ministranta, ale nie dlamnie takie rzeczy. Potem były 4 lata ciszy... zero kontaktu. No i w zeszłym roku, znów pojechałem z nim na obozik. Było extra, codziennie na narty... niestety wioska daleko od cywilizacji i samemu szło sie na wyciąg. A stok też nie był najlepszy.... ale zawsze coś. Jejq ale ja mu dokuczalem... pamietam jak raz szwdlem kolo niego i sobie gadalismy, ja skrecalem na prawo do pokoju a on szedl dalej prosto i w tym momencie mu pojechałem (po honorze oczywiście). Zauważyłem, że chyba nie zajarzył... no to wszedlem do pokoju, nagle.... odwracam się... a tam X. Marsiusz leci na mnie (a chudy to on nie jest)... polecial ze mna la lozko polowe... gdy wstalem i sie otrzasnałem to... te łóżko troche się wykrzywiło... troche mocno. W tym roku nie pojechalem, chory bylem... blech. Ale takiego suprise mi zrobil hehe... fajnie. aa nie dokończyłem z tą klatką i komórką.
Tak dawno u nas nie był że nie wiedział pod jakim nr. mieszkamy... a to sklerotyk ;) Weszliśmy na góre oczywiscie odrazu jakieś teksty... aaa wiem, powiedział do mnie grubasie... hehe a ja nie jestem gruby. 70 kg. to chyba nie jest tak dużo co?? Jemu daje 90 kg... i to lekką ręką. Oczywiście nie zostawiłem tego tak... że ja jestem gruby i mu odpowiedzialem. Ale ks. jest extra, można z nim o wszystkim pogadać. On oczywiście do moich rodziców przyjechał. No wesoło to nie mam w domu... ale mniejsza z tym, już codzienność. Ale za to sie uchachałem.... już dawno tak nie było. Na dodatek w szkole też kupa smiechu. Ale to już dłuższa historia, trzeba by o każdym ludku ode mnie z klasy pisać. Za dużo tego. Ale powiem jedą rzecz. Mieliśmy zajęcia o uzależnieniach. Narkotyki, alkochaol i te sprawy. Prowadzila to jakas mloda kobieta, jakies tam pierdolki, srednio mnie to obchodzi bo nie biore niczego wiec sram na to. Nie moja działka ;p No ale wkoncu padlo pytanie w jej kierunku...
-a pani kiedys brała narkotyki?
Kolówa troche się zgasiła Zaczęła mówić, że wszędzie pada te pytanie. W każdej klasie w której była i wogóle. Ale na pytanie nie odpowiedziała. Kilka razy jeszcze padło to pytanie ale migała sie od odpowiedzi. Oczywiście nie trzeba główkować. Nie przygotowała się na takie pytanie... mimo wszystko. No i nawet nie czekałem na jej odpowiedz... odrazu było widać, że brała. Wstydzi się tego, nie dziwie się. Może narkomanką nie była, ale brała napewno. Ja nie brałem, narazie nie mam zamiaru. i jest glonc jak by to Puszek napisała.
Na dziś tyle... nastepna notka nie wiem kiedy się pojawi.. ale się pojawi :D

albercik_777 : :