Archiwum kwiecień 2004


kwi 25 2004 ..::Pijacki Weekend::..
Komentarze: 8

Piatek
Wraz z siostra postanowilismy zrobic impreze. Rodzice wyjechali i dopiero w niedziele wracaja. Kota nie ma to myszy charcuja. Zaprosilismy kilka osob Pika, kuki, Abdul, dominika (:/), Aniela(:/), Majki(:/), Agnieszka. Wszyscy to znajomi mojej siostry z uczelni... oczywiscie te osoby co wymienilem. A poniewaz kilka tygodni wczesniej bylismy wraz z siostra na imprezie u murzynkow tio ich tez zaprosilismy. Ale zanim oni przyszli tio imprezka sie juz rozkrecila na maxa. Na samym poczatku, dopiero co sie wszyscy schodzili to w 6 osob wypilismy 2 butelki po 1,5 l. wina... czeronego. Potem doszlo kilka osob i otworzylismy 3 butelke. Tego wina juz nie pilem.... nazwa mnie zrazila "Bear Blood" blech... Zaczęła się impreza wzyscy zaczęli pic... wiadomo co... Wodke ;) ok 24 przyszli murzynki. Jeden koles wywalił gały w kosmos... prawie z orbit mu wylecialy. Kiedys musial zobaczyc murzyna na imprezie. Ja tam sobie z nimi troche pogadalem. Okazało się, że dziś byli cały dzień w ambasadzie i muszą jeszcze jechać do hotelu Victoria, bo maja tam spotkanie z ambasadorem Algierskim(no z Algierii). Acha... no spoko, no i tak sobie pija piwko gadamy sobie cos tam pochodzilem po miszkanku, wracam do nich i pytam na ktora maja tam byc... No a oni no ze juz powinni... widac kolesie wyluzowani, a mieli ponad 25 lat. No i wkoncu poszli, potem za to przyszly dwie murzynki. Oczywiscie musialem sobie z nimi foto strzelic, bo jakby inaczej moglo byc ;) One posiedzialy cos kolo godzinki i  tez sobie poszly. No ja dalej pilem i ok 3 poszedlem w kime.

Sobota
Wstalem ok godzinki 10. Juz prawie nikogo nie bylo. O dziwno nic mi nie dolegalo, procze tego ze na sam poczatek wypilem sobie szklaneczke soku pomarańczowego. Wiola zmywala szkło po imprezie. Strat nie bylo żadnych na szczęście. Sprzataliśmy przestawialiśmy wszystko tak jak było przed imprą. Potem praktycznie nic się nie działo. Obiadek... ugotowany przez moja siostrzyczke, po obiadku browarek. Po poludniu poszedlem grac w piłkę, a wieczorkiem na sen Okocimek czarny. I kima.

Niedzia
Pobudka ok godzinki 9.40. 10.15 w kościółku, o 12 byłem ustawiony z qmplem i taką Basią(znam ją od lat, ale tylko z widzenia, kiedyś w jednym zespole koscielnym śpiewaliśmy. Potem znajomość się urwała. No i jedem kolo ja poznal, który gra z nami w gałe. No i tak ja ją poznałem). Wróciłem do domku ok 14. Potem poszedłem z Wiolą do Blue City do McDolnalds, żadko zdarza mi się tam chodzić, ale dziś miałem ochote.................ALE NIE NA SEX NO ZBOCZEŃCY WY :p, na McDonald's mialem ochote!!! Wiola zobaczyla nasze very old znajome, no ale zanim ja je dogonilem to juz byly przy wyjsciu z Blue, a śpieszyły się więc ich nie namawiałem. Spowrotem do domku. Ok godzinki 18 poszlismy z Madzia i jej facetem do PUB'u. Posiedzielismy i browarki sobie pilismy. Posiedzielismy tam ok 3 godzinek i teraz jestem w domku.

Weekend był poprostu wymarzony, takiego juz dawno nie miałem. Było... (jak by to puszek powiedział) GLONC. I jestem happy. A jutro szara rzeczywistość :/

p.s. Informuje, ze jest otwarta stronka z szablonkami stworzona przeze mnie i przez Taai. Narazie jest tam niewiele ale będzie o Wiele więcej. żeby wejść kliknij TUTAJ

albercik_777 : :
kwi 15 2004 ..::Alkoholowe Świeta::..
Komentarze: 13

Moje święta... zupełnie inne niż przed laty. Do niedzieli siedziałem w warszawie i sie kisiłem, nie miałem co robić, grałem w piłkę. Nawet udało nam się namówic murzynków, żeby zagrali mecza, no i się udało. Ja 2-ch qmpli i 9 murzynków w jednej druzynie przeciwko skośnookim. Normalnie mecz kontynentalny :D. Hehe, niby polska, a jednak białych najmniej ;) ale to bylo w sobote. W niedziele wielkanocną a i tata pojechalismy do babci. 130 km. na pólnoc od Warszawy. Byliśmy tam ok 19-20 nawet dokładnie nie pamietam. Posiedzielmismy chwilke u babci, a potem do smignęliśmy do cioć. To jest jakieś 3-4 km. od babci.  Posiedzielisy tam chwilke dokładniej do 1 nad rańce i spowrotem do babci na nocleg. nastepnego dnia wstalismy, do kościółka ja smignąłem do drugiej babci. Tak tak, obydwie mieszkają w tej samej miejscowości, jakies 200 metrów od siebie. Była tam rodzinka z Torunia co żadko przyjeżdżają. Pogadałem sobie troche z nimi obejrzeliśmy Shreka. I zadzwonił tata że jedziemy do Cioć. Ciocie mieszkaja jaieś 150 metrów od siebie i obydwie to siostry mojego taty. Tym razem pojechalismy do drugiej cioci, mojej chrzesnej. Posiedzielismy tam ja wraz z jej 2-ma synami pogralismy na kompie. Then zeszlismy na obiadzik. No i wszyscy sie zaczeli rozjerzdżać. Tzn. wszyscy w jedno miejsce. obje ciocie i mój tata... Zostalismy wiec... ja, Arek, Robert (chłopaki 14, 16 lat) ich tata i nasz wójek. Pierwsi dwaj poszli na wieś, tzn. na boisko żeby sobie ze znajomymi pogadać, a ja zostałem, żeby obejrzeć policyjną akademie. No a wójkowie zaczęli chlać... że tak to nazwe. Byli we dwóch i spili sie prawie do upadłego. Gdy Cik (robert) i Siwy(arek) wrócili to ich ojeciec powiedział, ze jadą do sasiadów, a ponieważ oni sa w stanie upojenia alkoholowego to Robert poprowadzi samochód. Ja i Arek stwierdzilismy, że jeszcze chcemy żyć i zostaliśmy. Tylko patrzylismy, czy oni napewno pojadą.... i jednak. Wrócili po ok. 40 minutach. Robert wjechał na podwórko zaparkował samochód i odrazu uciekł do domu. Wchodzi jego tata na góre do pokoju w którym byłem ja i Siwy i pyta czy jest tutaj robert. No my go jeszcze wtedy nie widzielismy. Wyszedłem na balkon i zacząłem cos gadać z wójkiem czy gdzieś jeszcze jadą. On siedział w samochodzie i na każde moje pytanie wystawiał rękę z samochodu... nie wiem co to miało oznaczać.... ale cos pewno w stylu: Wyluzuj ;) Nagle usłyszałem, jak mnie robert woła. Był na strychu. Ojciec jego zamknął drzwi na górze i nbie mógł tamtędy wyjść. Otworzyłem mu drzwi wyszedł... Zaczęlismy gadać i znów ktoś wchodził po schodach. Cik schował sie do szafy. Na góre wszedł jego tata dalej go szukając. Niestety go nie znalazł i zszedł na dół. Potem wszedł drugi wójek.... zacza gadać z Arkiem i chodził za nim... no i Siwy zaczął mu uciekać. Schował się za biurkiem (tu gdzie stała szafa w której był Robert). Wchodzi wójo rozdlaga się.... nic nie widzisz... podchodzi od prawej strony biurka...(stał tam głośnik koncertowy) patrzy za głośnik... nie ma go.... Ja poprostu siedziałem w pokoju na łóżku i prawie popuściłem ze śmiechu. tak jeszcze stał chwile w pokoju po czym wyszedł na balkon... w tym momencie arek smignał z pokoju. Wójek spokojnie wyszedł za nim.
Co się okazało. W domu była babcia chłopaków. Zaprowadziła ojca Cika i Siwego do łóżka, a drugiem kazała iść do domu.... Tak więc to była poprostu akcja stulecia :D
Potem juz nic ciekawego. We wtorek wyszedłem z chłopakami pograć w piłkę. Boisko było spoko, tylko troche mokro, ale przeżyłem. No i w środe chłopaki szli do szkoły. Ja wstałem ok 11 poślęczałem przy kompie. Pomogłem tacie przy robocie, przyszli chłopaki zaczęlismy oglądać VIVE polska, zjedlismy obiadek no i oni zasnęli. Ja znow do kompa na chwilke, potem do taty i gdzieś ok 19 wyjechaliśmy do wawaki.
Tak więc jestem spowrotem...

p.s.aaa no i chciałem przeprosić kilka osób za to, że nie powiedziałem iż wyjeżdżam, sam o tym sie dowiedziałem 5 minut przed wyjazdem. Przepraszam @LL... kiss for girls ;)

 

albercik_777 : :
kwi 10 2004 ..::Loozy::..
Komentarze: 12

No to mamy świeta... Dni wolne od szkoły. Fajnie. Nareszcie mozna odpocząć, nie trzeba rano wstawać. A tego mi brakowało... Długiego snu =] Myślałem, ze gdzieś może wyjade... ale narazie siedze w warszawie i się kisze... blech. No ale cóż. Pogoda też nie dopisuje więc sobie nawet w piłkę nie mogę pograć, a to zawsze jakies zajęcie, lepsze od siedzenia przy kompie. A tak... to sidze w domu nudy jak cholera.... ehhh szkoda gadać.
Wczoraj obejrzałem sobie filmiki mianowicie "The last Samurai"(ostatni samuraj) oraz "Master and Commander"(polski tytul- pan i władca mórz). Ten pierwszy film, bardzo mi się podobał, jest naprawde świetny, co prawda juz dawno jest na ekranach kin, ale mi szkoda kasy. Mam nadzieję, że pogoda sie troszki poprawi, pogram sobie w piłkę, aaa.... no i musze jechac do LG... zepsula mi się nagrywarka ;( No i muszę jechać oddać ją do naprawy... a nie chce mi się. Naszczęście mam jeszcze starą, która nagrywa, ale nie czyta plyt =] niezłe jazdy mam z tymi sprzętami. Np. kupiłem sobie 20 czystych płytek i co?? Połowa mi się popsuła przez tą nagrywarkę i już mi sie konczą CD, oszaleć można. Dokładnie, można oszaleć. Nie mam notki od dłuższego czasu, a tą pisze cały dzień. Zacząłem rano ok 11 a teraz jest 1 w nocy =] Tak to bywa jak ma się pustke w głowie.
Kilka godzinek temu widzialem się z Madzią. Troche wkurzona jest, ponieważ jutro pracuje i w niedziele też. Wogóle ma przesrane w tej pracy. Szkoda mi jej.
Gadaliśmy sobie (ja, Wiola, Madzia) i przyszedł Jasiu(ktoś nowy... dla was). Jasiu to stary qmpel mojej siostry, chodzli razem do klasy. Koleś jest nieprzeciętny, jak z nim rozmawiam to mi się śmiać chce, poprostu takie brechty łapie przy tych jego opowieściach, że to przechodzi ludzkie pojęcie. Chłopak jest w pożo, zawsze się od niego czegoś dowiem. Dziś zapytałem go jak było na imprezce(miał iść jak wcześniej z nim gadałem, gdzieś na osiedlu). Na imprezie go nie było, bo musiał iść do samochodu. Qmpel chciał olej. A mądry jasiu zostawił kluczyki w domu(cała akcja dzieje się na osiedlu)a godzina ok 11-12 to nie chciał iść do domu, żeby nie budzić nikogo. Podszedł do samochodu(duży fiat) "ściągnął szybe" otworzył drzwi, bagarznik, podjechali znajomi... a przy oknie w domku jednorodzinnym - niedaleko całej akcji - stoi cała rodzinka i się przypatrują co się dzieje. Pewnie myśleli, że okradają samochód. No ale co z tego, że się patrzyli, skoro nie zadzwonili na policje. Chłopaki zauważyli, że są namiętnie obserwowani przez 4 głowy z okna. Podobno czekali jeszcze z 30 minutek.... mieli nadzieje, że podjedzie policja. No ale się nie doczekali. Poprostu ironia.... patrzeć się, jak koleś wbija się do samochodu przez okno, otwiera wszystko co możliwe i nie zadzwonić na policje hahaha.... pomińmy fakt że to nie był złodziej. No a gdyby to był złodziej?? Tak to jest w tym kraju, każdy patrzy ale nic nie widzi.... tym miłym akcentem zakończe notke :]
Wesołych świąt, smacznego jajka, mokrego po(dkoszulka)niedziałku, aa no i happy new year ... LoL

albercik_777 : :
kwi 01 2004 ..::Pewno czekaliscie na nią::..
Komentarze: 11

Nareszcie notka. Żadko ostatnio je pisze, tzn. minal dlugi czas zanim pojawila sie ta oto notka. Dlaczego? Nie wiem. Jakos znudzilo mnie wszystk, nic mi sie nie chce. Mam dość wszystkiego. Nawet na gg żadko można mnie zastać. Potrzebowalem i nadal potrzebuje troche samotności, unikam rozmów i wogóle. Wiele osób ma do mnie za to żal, że sie nie odzywam, a że to go olewam, że to, że tamto. Przepraszam @LL, ale coś mi się stało. Może niedługo się to zmieni, sam nie wiem dlaczego tak jest, ale jest. Odrazu mówie, że się w nikim nie zakochałem i nie rozmyślam o tej miłości.... a jak by była, to typowa dla epoko romantyzmu, czyli nieszczęśliwa. Ale mniejsza z tym.
Przez ten okres oczywiście nie siedziałem cały czas w pokoju jak w celi albo jakiejś świątyni. Przez ten tydzień wychodziłem na dwór zaraz po szkole, żeby pograć w piłkę. Potem wracałem i czekałem na rekolekcje(pon., wt.) Ciekaw jestem czy wam mnie brakowało? Mi was brakuje, tylko że ja przechodze samego siebie nie wiem co robić nie wiem co myśleć nie wiem jak żyć, żeby było dobrze. W domku sytuation nie jest the best. Mam tego już dość. Najchętniej bym stąd wyjechał, tylko nie wiem gdzie, nie wiem do kogo, nie wiem za co. Ale było by miło :D
A w mojej głowie nadal pustka... nie wiem co pisać...
Tydzień temu w piątek, byłem na imprezie(jeśli ktoś jest rasistą może dalej nie czytać).
U moich sąsiadów zza ściany. Są to murzynki z Afryki. Fajnie było, zajebście się tam bawili LoL... alkohol za free więc looz. Ich siostra wyprawiała 18-stke, to czemu by nie skorzystać. Ale po godzince poszlismy do domku.
Tak poza tym to chyba nic ciekawego się nie działo. Szkoła, dom; dom, szkoła... i tak w kółko. Jutro piatek do domciu i weekend...
aaaa przypomnialo mi sie, otworzyli nowe centrum handlowe, cos w stylu Galeria Mokotów. Zowie się to Blue City, niezle co.... taka ciekawostka to, te Blue City jest większe objętośiowo ob Pałacu Kultury i Nauki. Otworzyli je wczoraj o 12.... podobno w.. bardzo dużo ludu było. Ja sobie pojechałem tam z qmplami po szkole ok 15. Wielkie bydle.... musze przyznac. Potem poszlismy sobie na browarka i do domciu. Blue City ma jedna zalete... blisko do McDonald's... z którego i tak rzadko korzystam :D
Ok spadam.... nie wiem co pisac jestem troche padniety, bo gralem w piłe no i troche sie wlasnymi korkami po kostkach pokopalem :D A że to wkręty są to troche boli. Ok papa

p.s. Nie wiem kiedy bedzie new nota

albercik_777 : :