No to tak... Troche sie zmieniło od mojej ostatniej notki :D oj naprawde sporo. Ale zaczne od.... przeszlosci....
PAST
Jestem sobie ja i moj qmpel. Powiedzmy, że jest listopad 2003 roku. Jest gicior, wakacje dawno się skończyły, ale ja jakoś żyję. Jestem w 2 LO. No i tak. Ja i ten moj qmpel codziennie sobie wychodzimy, żeby se pogadać, albo on do mnie przychodzi i w coś gramy na kompie. Robimy co się da. Co tydzień gramy w piłkę... pod koniec roku mam dziewczyne, spoko laska. Znam ją dobre 4 lata. Była ze mną w klasie w GIM. Planujemy jakies wyjście na sylwestra. No i pojechaliśmy do chłopaka jej przyjaciółki pod warszawe. Tam się bawilismy, coprawda zajebiscie to nie było ale looz. Poszedłem spać i ona ze mną. Nie nie martwcie się, do niczego nie doszło. Taka opcja nawet nie wchodziła w gre. Było mi coraz lepiej z nią kiedy nagle.... wszystko się zapadło. Dlaczego, otóż posłużyła się mną jako tarczą na swoich rodziców. Przeżyłem to... nie byłem zadowolony i starałem się jej to wytłumaczyć, niestety, ona uparcie nie chciała tego zrozumieć. Wiedziałem, już wtedy, że nie potrafie jej więcej zaufać. Każdy wie, że związek opiera się przede wszystkim na zaufaniu(mówie o prawdzimym związku). Próbowałem jeszcze jakoś coś ze sobą zrobić, ale nie potrafiłem. Wiedziłem, że już nic nie da się zrobić. Wkońcu się rozstaliśmy, tzn. ja przestałem z nią gadać i ona zerwała. a zerwała ze mną... hmm... ok. 5-8 lutego 2004 jakoś tak. Ale chciała, żebyśmy zostali przyjaciółmi... no na początku jakoś wychodziło, tzn. miesiąc... potem juz nie byłem w stanie z nią gadać. Kontakt się urwał, unikałem jej, dawałem do zrozumienia, że nie chce z nią gadać, może chamsko postąpiłem, ale.... nie umiałem inaczej.
Zwiększyła się ilość spotkań z qmplem, łazilismy gdzie się dało. Oczywiście ja jeszcze do szkoły chodziłem. Jemu też wszystkiego nie mówiłem... już dla własnego bezpieczeństwa, poza tym jak to się mówi: "im mniej wiem, tym lepiej śpie". Oczywiście gadałem z nim non-stop, on raczej o sporcie więcej nawalał, co mnie ostatnimi laty mniej zaczęło interesować. Ale i tak było gicior. Traktowałem go, jak najlepszego przyjaciela, co było moje, było i jego, może nie w dosłownym słowa tego znaczeniu. Nie skąpiłem mu niczego. Przyszły wakacje, czas leniuchowania. Siedzieliśmy u mnie w domu, założyłem mu gg i sobie gadaliśmy z jakimiś 15-16. Jajza sobie robiliśmy, ja poznalem kilka fajnych dziewczyn, no ale nie 15-16 tylko starsze. Codziennie graliśmy w piłkę... no i nagle zjawiły się dziewczyny(14), je już powinniście znać z wcześniejszych notek(opuszczam epizod poznawania ich itd.). Potem poznałem inne dziewczyny(14-16), które były bardziej dostępne, nie gadały sobie niczego na ucho, mozna było z nimi pożartować, nie miały Ci niczego za złe. Poznałem je właśnie dzięki mojemu qmplowi... ale gdzy ja z tymi gadalem, to on z tamtymi. Okazało się, że źle zrobiłem błąd, dlaczego? Otóż, te(14-16) nie pasowały mi, ich zachowanie było spoko, ale w pewnych momentach tak mnie irytowały, że byłem w stanie wyjść z siebie i stanąć obok. Powróciłem do znajomości z tymi 14. Tutaj okazało się, że nie byłem zbyt mile widziany, nie wiem dlaczego, ale tak też się czułem. Ale po jakiś trudach udało mi się dowiedzieć co i dlaczego.
Mój, niby najlepszy qmplem, za takiego go uważałem okazał się największym egoistą jakiego poznałem. Nie potrafił znieść tego, że sobie gadam z dziewczynami, że je zaczepiam, że jakoś inaczej mnie traktują. Niektóre rzeczy źle odczytał, ja w niektórych sytuacjach źle postąpiłem ale już tego nie zmienie. On natomiast zrobił z mojej osoby-że tak się wulgarnie wyraże-KURWE. Że jestem z dziewczynami na ilość a nie na jakość. Co mnie zdziwiło, ponieważ juz od ponad 5 miechów nie miałem dziewczyny. No ale może on lepiej to wiedział ode mnie.
PRESENT
Obecnie nie mam pojęcia co zrobić, moje kontakty z nim się urywają, żadko się zn im spotykam, albo wogóle. Tyle czasu się znaliśmy i przez jakiegoś rodzaju jego zazdrość, chęć bycia w centrum uwagi spierdoliła wszystko totalnie. Z jednej strony jest mi smutno, a z drugiej strony ciesze się, że nareszczei się to wyjaśniło. Dowiedziałem się prawdy, dowiedziałem się, że nie jest wart tego, żeby z nim gadać. Naszczeście znalazł się ktoś kto mnie jednak bronił, mimo wcześniej chujowych relacji między nami. Znam go mnie a ufam mu bardziej....
Ale jest jeszcze jedna miła, przynajmniej dla mnie wiadomość. MAM DZIEWCZYNE. Normalnie szaleje :D Jestem szczęśliwy że jestem z nią. Miałem z tym sporo problemów ale udało się ich pozbyć. Mam nadzieje, że teraz będzie coraz lepiej..
FUTURE
nieznana, ale nie zapowiada się bajecznie.
Wkoncu też będę miał w tym roku mature :D