Archiwum 09 listopada 2004


lis 09 2004 ..::Weekend jakich mało::..
Komentarze: 9

SOBOTA
!!!!MOJA 18-NASTKA!!!!!
1.Zaproszeni goście:
Kamil - znaczy się ja :D
Wiola - moja siostra
Piotrek - jej chłopak
Michał - brat blizniak Piotrka
Martyna - jakas "koleżanka" michała
Kuki - imie. Łukasz, qmpel bliźniaków i mój też
Magda - przyjaciółka mojej siostry
Kamil - jej chłopak
Agnieszka - moja koleżanka z klasy
Alien- Imie. Konrad też z klasy
Dzown - imie. Michał z klasy
Tabalug- imie. Piotrek też z klasy
Seba - qmpel z osiedla
Janek - spoko ziom z osiedla
Renata - koleżanka z klasy Janka
Ania - koleżanka ze szkoly Janka

2.Miejsce Akcji
Moje mieszkanko w Warszawie, dzielnica Ochota; piękna okolica; w pobliżu park.

3.Przedstawienie wydarzeń
no to jedziemy....
Godzina ok. 18.30 zaczęli wszyscy przychdzić. Mam na myśli osoby wymienione wcześniej. No oczywiście w domu byli jeszcze moi rodzice :D
Ok. godziny 19 byli już wszyscy. Zaczęło się zwykłe, urodzinowe przyjęcie, torcik, szampanik itd. .... krótkie przemówienie mojego taty, potem niby moje.... o ile mozna to nazwać przemówieniem(nigdy nie byłem dobry w takich sprawach). Następnie sobie jedliśmy.... mama moja wtedy już wyszła a tata pomagał nam w kuchni. Gdy już wszyscy się najedli tata opuścił mieszkanie i skierował się w bliżej nie znanym mi kierunku :D
Przyjecie urodzinowe zamieniło się w impreze "urodzinową" hehe, a raczej domówke. Moim założeniem było wypić ile się da.... no i oczywiście z pełną świadomością skutków picia alkoholu w nadmiarze... Impreza powoli się rozkęcała, kolejka za kolejką Kamilek oczywiście przy pierwszej kolejce musiał dostać najwięcej, tzn. wlali mi nisko procentowy alkohol(o stężeniu 40%) do szklanki(ala kieliszek do wina z napisem żywiec) co równało się mniej więcej 3 zwykłym kolejkom. Ok. godziny 23 zaprosiliśmy naszych sąsiadów... pochodzących z Afryki, wiadomo, ciemna skóra itd. było spoko....Nagle ja 18-nastkowicz poczułem się.... nie najlepiej i postanowiłem się przejść, razem ze mną poszedł Dzwonek, Tabalug, Alien oraz Aga. Przeszliśmy sie wokół osiedla i wróciliśmy do domu, tzn. kto wrócił to wrócił ja postanowiłem zostać na dworzu a razem ze mną został Konrad... posiedzielismy sobie troche, ja ledwo co na oczy widziałem ale looz... Alien nie pozwalał mi usiąść na schodach, chciał, żebym chodził bo niby wtedy szybciej ze mnie zejdzie, nie bardzo mi to odpowiadało  ale godziłem się na to... Wstałem ze schodów... no i nagle akcja....-jak by ja tutaj tak ładnie nazwać... hmm... nie mam pojęcia-rozmowy z trawnikiem, a raczej karmienia trawnika i tak 2 razy :D Nagle zaczął mi dzwonić telefon... nieznany numer odbieram okazało się że to Kamil dzwoni bo się o mnie martwią, dlatego wróciłem do domu. W domciu poszedłem odrazu w kime to było ok. 24....
Ni z gruszki ni z pietruszki usłyszałem krzyki, krzyczała moja siostra oraz Kuki... ja na w pół przytomny przysłuchuje się chwile, wkońcu postanowiłem wstać... moja siostra w nienajlepszym stanie psychicznym, we łzach... ide do kuchni tam qmpel znów mnie zaprowadził spowrotem do łóżka i zaczał mi mówić co się stało, niestety nie bardzo go rozumiałem. Nie mogłem już leżeć w łóżku, nie byłem w stanie. Wstałem i poszedłem do Kukiego. On mi wszystko wyjaśnił.
Otóż:
Podczas gdy ja byłem we śnie, Vadu(sąsiad) przyprowadził 4 kolesi, nikt ich nie znał tylko on... siedzieli razem z naszymi. Moja siostra nic nie wiedziała o ich przybyciu zorietowała się dopiero po jakimś czasie i postanowiła ich pilnować siedziała z nimi. Wkońcu jeden z nich przyczepił się do mojej siostry, ze ma fajny biust itd. ona dawała mu do zrozumienia że już dość i mogą opuścić mieszkanie, wstal Piotrek(jej facet), który siedział razem z nią i poparł jej zdanie. Nagle koleś zaatakował piotrka i trafił go w szczęke, ten nie zastanawiając się oddał rozcinając mu skóre pod okiem. W tym czasie Wiola zawołała Michała i Kukiego którzy natychmiast przybiegli. Tamc dalej się rzucali i Michał dostał z bani w nos, oczywiście nie został dłuży i tamtemu oddał. Tamci postanowili wyjść, ale gdy byli w przedpokoju jeden z nich zaczął się pluć do Kukiego, a że nikt Łukasza nie trzymał to walnął mu bombe w nos i chłopak puscil farbe. Nastepnie zostali wyprowadzeni z mieszkania i... po sprawie.
To było koło godziny 2... potem juz tylko sobie leżałem w łóżeczku i gadałem z qmplami z klasy. po jakimś przyszedł Kuki zapytać czy chcemy frytki.... oczywiście nie odmówiłem :D Zjadłem frytki pogadalem i ok. 4.40(moje ostatnie spojrzenie na zegarek) zasnąłem.
O 7 rano obudził mnie Dzwonek Alien i Tabalug, bo już wychodzili, pytali Agnieszke czy Idzie z nimi no ale ona jeszcze spała, potem ona mnie obudziła o 8 rano żeby ją odprowadzić na pętle. Ok. 8.20 byłem spowrotem w domku i poszedłem dalej spać. Chwile po moim przyjściu do domu wpadł tata.. troche połaził po domu i tez poszedł spać.
Kuki, Michał, Martyna, Piotrek zostali do ok 18 u nas, przeszliśmy się jeszcze do BC na zakupki. Tak minęła mi imprezka...


NIEDZIELA
"MATRIX"

Matrix to taka pubik na Natolinie gdzie Dzwonek(ten co był u mnie na imprezie) i jeszcze 6 chłopaków ode mnie z klasy wyprawiało 18. Zaproszona była cała nasza klasa. Przyjechałem tam z Alienem ok 21.30 posiedzieliśmy wypiliśmy po 3 browarki potańczyłem sobie z Agnieszką zagrałem z nia też w lotki(1-sza partie wygrała końcowy wynik 2:1 dla mnie). Było zajebiście.... nie będę już się rozpisywał, bo wystąpiło by tutaj zbyt dużo postaci, tak że to by było troche bez sensu :D. Ok. 30 minut po północy przyjechał odebrać mnie i Aliena mój ojciec i wróciłem do domku.... no a rano do szkoły z 34 osób było 17 na lekcjach. poniedziałek to chyba przespałem ;)

albercik_777 : :