Archiwum luty 2004, strona 2


lut 12 2004 ..::Gorzej być nie mogło::..
Komentarze: 0

Kolejny dzień w pracy z tatą. Do obiadu szło mi całkiem nieźle.Potem prawdziwy koszmar. Tak bardzo się starałem i mi nie wyszło. Wszystko spaprałem!!! poprostu @LL. Nie wiedzialem co mam ze sobą zrobić. Chciałem pomóc tacie a go zawiodłem, mimo takich starań. Robota ta nie jest łatwa co muszę przyznać i każdy o tym wie. Dlaczego też gdy ojciec zoriętował się co się stało dał mi łatwiejsze zadania i do końca dnia miałem luzy. Tylko że ja chciałem naprawde pomóc i być przydatnym, bo termin się zbliża, a ja nie dałem rady i się załamałem. Do końca dnia panowała nerwowa atmosfera bo cały czas coś nie wychodziło coś było nie tak. Naszczęście były siostry zachonne które co jakiś czas to zmieniały. Zaskoczyła mnie swoją uprzejmością jedna z nich gdyż bardzo o nas dbała. Raz na jakiś czas przychodziła i przynosiła nam coś do picia i cosik do jedzonka. Pomijam tutaj już obiadek gdyż to był mus.

W domku byłem ok. 20.30 i po kilku minutkach przyszła do mnie Agniesia, która wracała z łyżw i narzekała że bolą ją nóżki(a co ja miałem powiedzieć??) a z nią był Emil jej kolega (czy jakoś tak). niestety ja z Agą nie rozstaliśmy się w pokojowej atmosferze. Dlaczego? nie wiem może dlatego że byliśmy zmęczenie tym dniem i nie mieliśmy ochoty na żarty? Tak szczerze mówiąc nie mam pojęcia.

No i teraz siedze w domku przy kompie i telewizorku. Naszczęście jutro już nie jade z tatą do pracy więc jestem FREE. Dlatego też nie muszę się odrazu kłaść spać. No ale dzisiejszą notatkę już skończe.

albercik_777 : :
lut 10 2004 ..::Ciężki dzień::..
Komentarze: 2

Mój dzień zaczął się nietypowo jak na wolny dzień od szkoły. Wstałem o godzinie 8. Było to spowodowane tym, że jechałem z tatą do roboty zeby mu pomóc. Praca nie byla łatwa ale było całkiem śmiesznie. Wszystko to działo sie wśród "pingwinów" (potoczna nazwa na siostry zakonne). Mój strój był nieco dziwny. Byłem ubrany w "kombinezon" ( gdyż nie miałem ciuchów do takiej pracy) od taty białego kolorku, do tego biała czapka niczym z lat 60 no i maseczka ochronna. Wyglądało to conajmniej śmiesznie. Moim zadaniem było wyruwnanie masy szpachlowaej na ścianach. Musze przyznac że nie malo pyłu z tego powstawało i co 30 minutek chodziłem do łazienki zeby się umyć gdyż moja twarz i rece były CAŁEEE białe niczym mleko. Miejsce w którym pracowaliśmy to przedszkole katolickie. Nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie to że sam do niego niegdys uczęszczałem. Wywołało to mnóstwo wspomień o których nie będę tutaj wspominał. O godzinie 14 byl obiadzik z którego z chęcią skorzystałem(jestem wiecznym głodomorem). Po obiadziku znów do pracy. Gdy skończyłem 1-sze zlecone mi zadanie dostałem następne. Było to wstępne malowanie ścian(nienawidze malowania). Zajęło mi to ok. 1 godzinki. Mój tata w tym czasie kładł glazure (dla niewtajemniczonych płytki ścienne urzywane przewaznie w łazienkach, kuchniach). Pod koniec dnia juz koło godzinki 19 zacząłem myć wszystkie narzędzia itp. zapowiadał sie koniec pracy. No ale musiałem czekać jeszcze na ojca gdyż nie skończył swojej roboty. I tak czekałem do 20. Naszczęście nie dał mi nastepnego zlecenia więc sobie spokojnie czekałem. W domku byłem ok godzinki 21. 

Tak wygladał mój dzionek który nie należy do "łatwiejszych" wolnych dni. W domku się umyłem zazdwoniłem do 2 osóbek i teri zamierzam kłaść się spa gdyż... jutro ten sam koszmar. No to kończe swje dzisiejsze relacje z kolejnego dnia w życiu Kamilka

albercik_777 : :
lut 09 2004 ..::Chyba przeżyje::..
Komentarze: 5

Dzień rozpoczą się jak każdy inny. Wstałem zjadłem coś wziąlem pigóły. Wiola jechała z Madzią do Factory więc stwierdziłem ze zabiore się z nimi.- nic mi przecież się nie stanie a i tak już mam dość siedzenia w tym domu-byliśmy w reserved i tam chyba spędziliśmy z godzine. Madzie ledwo było widać spod ciuchów które chciała przymierzyć, Wiola miała troche mniej. Ja tam patrzylem się na rzeczy dla siebie i wybrałem sweterek i jestem z niego całkiem zadowolony. Laska (Magda) kupiła sobie spódniczkę i spodnie, Wioli niestety nic się nie podobało i wyszła z pustymi rękoma. Wróciliśmy do domciu posiedziałem przy komputerku i odwiedziła mnie Agniesia i jej the best friend Gabrysia. (dobrze że mi o tym powiedziały wcześniej to chociaż posprzątałem w pokoju). Agniesie pouczyłem troche html'a dla potrzeb jej bloga, bo Gabi nie wiedziała do końca jak to zrobić. Potem poszlismy do parku bo Gabi jeszcze tutaj nie była. Przeszliśmy się i odprowadziliśmy z Rojem dziewczyny na pętle autobusową.  Od tamtej pory siedziałem znów w domku i nic szczególnego nie robiłem. Cały czas przy kompie. No ale mam już nastepne zamówienie na bloga może uda mi się coś ciekawego stworzyć. Dla kogo to? Dla pewnej dziewczynki, która mieszka troche "blisko" mnie. No to chyba na dzisiaj tylko tyle.

albercik_777 : :
lut 08 2004 ..::Dzień jak codzień::..
Komentarze: 0

Ten dzień nie różnił się prawie niczym od poprzednich dni w tym tygodniu. Cały czas siedze w domu gdyż jeszcze nie jestem do końca zdrowy. Oczywiście była ze mną przez prawie cały czas moja kochana siostrzyczka. Musze przyznać jej jedną rzec: Jest twarda. Dlaczego? Ponieważ już kilka osóbek dzięki mnie zachorowało, tzn. zaraziłem ich. Jedną z tych osób jest kochaniutka Madzia którą pozbawiłem przyjemności chodzenia do pracy (no ale nie wiem czy poszła wkońcu na balety), ale moja siostra z którą dzień w dzień się widze jest zdrowa jak ryba (może to przez ten jej charakter?).

Mam nadzieje że do poniedziałku wyzdrowieje gdyż chce mieć chociaż tydzeń ferii. Dobra muszę już kończyć gdyż jest późna godzina i przydałoby się pójść spać....

albercik_777 : :
lut 07 2004 ..::Coraz lepiej::..
Komentarze: 1

Obudziłem się jak zwykle po 10. No i oczywiście tata mi nie dał spokoju. Choróbka moja już sobie odchodzi tylko mam jeszcze kaszelek. Chce być już zdrowy ktoś mi może pomóc?? Tak cieplutko na dworzu a ja sie kisze w domu przeciez to oszalec mozna.

jak obiecywalem dodalem nowego linka. na blog Agniesi tam tez mozecie cobie troszeczke o mnie poczytac ale to raczej nie wiele ;p

albercik_777 : :