Najnowsze wpisy, strona 3


gru 13 2004 ..::Przykra przeszłość::..
Komentarze: 4

Tą notke postanowiłem napisać ze względu na wspomnienia... Wspomnienia niezbyt miłe ale jednak wposmnienia. otóż jak pewnie niktórzy z was wiedzą 2 lata temu zostałem okradziony. Byłem w pierwszej klasie liceum, no i straciłem troche kasy na tym do mi zawinięto. Wtedy byłem młodszy niż jestem teraz co wiadomo, od tamtej pory nie mogę o tym zapomnieć, non stop o tym myśle. Zaraz po tym zdarzeniu nie chciałem wychodzić z domu, bałem się, bałem, że to się powtórzy, dlaczego? Nie tylko dlatego, że strace jakieś rzeczy materialne, ale że coś mi się stanie. Ten dzień w którym straciłem prawie 1000 zl. był słonecznym dniem, to był marzec. Nic nie zapowiadolo takiego zdarzenia... zauważyłem 2 kolesi, którzy wsiadali za mną do autobusu i wysiedli na tym samym przystanku co ja. A ponieważ rzucili mi się w oczy to postanowiłem zrobić coś, żeby byli przede mną, a nie za mną. Udałem, że sznuruje buty zaraz koło przystanku gdzie było sporo osób. Oni poszli przodem... ja zwolniłem troche, żeby się oddalili, niestety, poszli w tym samym kierunku, co ja miałem iść. Oczywiście nie zmieniłem trasy bo nawet nie sądziłem, że może się coś takiego zdarzyć... Ide sobie do domciu, odpaliłem szluga i tak sobie ide.... oni skręcili w jakąś uliczkę więc ja zadowolony ide sobie spokojnie... gdy doszedłem do tej uliczki patrze a oni wychodzą było ich 2... mieli ok 19-20 lat. Ja załamany.... myśle no to pięknie, już po mnie.... podeszli do mnie prawy prosty od jednego  i mnie zamroczylo. Nie wiedziałem co robić.... nie miałem najmniejszych szans. Przeszukali mi cały plecak, wawinęli mi discmana, buty i srebrny łańcuszek, poczym mi powiedzieli: "uważaj do kogo fikasz bo następnym razem dostaniesz wpierdol".... oczywiście ja tych kolesi nie znałem, oni nie znali mnie, tylko zapuścili taką ściemę, ale to mi jednak na poczatku nie dało spokoju, myślałem.... co ja takiego komuś zrobiłem... ale nikt mi nie przychodził do głowy. Od tego zdarzenia non stop jak ide sam myśle o tym, non stop odwracałem się za siebie, patrzyłem, czy nikt nie idzie. Poprostu padłem, padłem na kolana, moja psychika poprostu nie była w stanie tego wytrzymać... Nie potrafiłem sobie z tym poradzić, nic ze sobą nie brałem do szkoły, nic co byłoby cenne. Ale to i tak mnie nie uspokajało. Rok minał a ja nadal ze strachem w oczach... jeśli szedłem ze znajomymi to wiadomo, tego strachu nie było, albo był niewielki... ale jak byłem sam to poprostu było przerażające.  Mimo wszystko uważam, że ten strach raz mi uratował życie, wracałem z qmplem ze szkoły, to było rok temu. Podjechalismy sobie jeden przystanek autobusem wysiedliśmy z niego i skierowalismy się do świateł. Kątem oka zobaczyłem 2 kolesi wysiadających z autobusu ostatnimi drzwiami. Nic nie mówiłem... obserwowałem(zreszta jak zawsze - wsiadam do autobusu i patrze który osobnik wygląda na groźnego i obserwuje jego zachowanie, gdzie spogląda gdzie wysiada idt.)Podjechał nasz Autobus i wraz z qmplem do niego wsiedliśmy. Ci kolesie też do niego wsiedli....postanowiłem powiedzieć o moich obawach, stwierdziłem, ze wysiądziemy przystanek dalej, bo tam jest dużo ludzi i będzie łatwiej cokolwiek zrobić, ale on uparł się że wysiądziemy normalnie(jechalismy do mnie). Wysiadamy na przystanku ostatnimi drzwiami, tamci środkowymi... to ściema, ie zobaczyć rokład jazdy, minałem ich zerknąłem przez ramie i obserwuje autobus, moj kolega stoi kolo mnie.... zauwazyłem, że jeden z tych 2 odwrócił się i zmierzył nas wzrokiem. W tym momencie słyszałem sygnał oznaczający zamykanie się drzwi od autobusu, szybka reakcja, jedziemy dalej... zdąrzyliśmy.... Nie wem co tamci dalej zrobili, poprostu pojechaliśmy przystanek dalej. Cieszę się, że postapiłem tak jak postąpiłem. Może nie było to konieczne, ale mi wydawało się podejrzane.

Jednak troche czasu od tamtej pory minęło, potrochu dochodze do siebie. Troche poćwiczyłem, podniosłem się na duchu, staram się wierzyć w siebie, udowadniam sobie, że w pewnych sprawach jestem bardzo dobry. Teraz juz nie oglądam się tak za siebie, jak już to w poszukiwaniu autobusu; jedak gdy widzę kolesi zaciskam pięści w kieszeni i ide dalej. Idę majac nadzieję,, że nie będę musiał ich urzywać. Poćwiczyłem troche i teraz jestem pewniejszy siebie, zdecydowanie pewniejszy, juz nie myśle o tym, że coś mi się stanie, myśle o tym, że jak by coś to ten mój przeciwnik nie może z tego wyjśc cało. To moze troche brutalne, ale cóż... wole myśleć tak niż jakbym miał się bać do końca życia.

Kiedyś się zastanawiałem, co takiego dzieje się w człowieku, jeśli przydarzy mu się jakieś nieszczęście: będzie miał wypadek samochodowy, pobiją go, okradną... teraz wiem.... że tego tak łatwo się nie zwalczy... żyje z tym codziennie.... starm się o tym nie myśleć, ale tego nie potrafie uniknąć... ale już jest zdecydowanie lepiej.

Pozdro @LL

albercik_777 : :
gru 11 2004 ..::Witam::..
Komentarze: 8

Tak siedze i mysle.... co by tutaj napisać. Nie mam zielonego pojecia, kilka osób mnie prosiło, żebym to zrobił. To robie, ale ja nie widze w tym sensu, skoro nie wiem co mam pisać. I naprawde nic mi nie przychodzi do głowy. Może jest to spowodowane tym, że ten miniony tydzień należy do najbardziej monotonicznych tygodni w moim życiu?? Szkoła => dom , dom => szkoła i tak cały tydzień. Tzn. z domu wychodziłem, może na 1 h. do BC(Blue City) i do domu. Codziennie widywałem się z Jankiem, przeważnie siedzielismy u mnie w chacie, Janek uczył się grać na gitarze, tzn. uczyłem go Coca-Cole grać :D Troche to opanował, no ale wiadomo, że nie do końca :) Pewnego dnia postanowiliśmy wejść sobie na dach, bo w mojej klatce jest drabina od moich drzwi w góre, do okien. Jedno okno nie jest, nie ma klamek więc ciężko to zrobić, kilka razy juz wchodziłem na góre, żeby te głupie okno zamknąć, ale teraz postanowiliśmy wyjść przez te okno na dach, a co postanowiliśmy, to zrobiliśmy... Nareszcie widziałem ze swojego budynku kopułę BC. hehe, nom. Janek powiedział, że to dobra miejscówka do melanży, ale raczej tylko na dwa melanże można na ten dach pójść => pierwszy i ostatni.... hehehe, bo łatwo można się spierdolić(przepraszam za wulgaryzmy).  Także przez ten tydzień z nikim sie nie widziałem, a że dziś sobotka to poszedłem na łyżwy spotkałem sę z Iwoną i Renatą, oczywiście z Jankiem tam poszedłem. Potem do BC i tam jeszcze spotkałem się z Lidką i jej koleżanką :D I wróciłem do domu.

KONIEC

p.s. wiecie, chyba musze sobie zmienić szablon

 

albercik_777 : :
gru 03 2004 ..::Bez tematu::..
Komentarze: 11

Hmm kilka osób prosiło mnie, żebym napisał notkę, więc to robie. Nie wiem jeszcze o czym ona będzie. No na poczaek powiem wam, że zaczął się-przynajmniej dla mnie- sezon zimowy, czyli zacząłem jeździć na łyżwach. Loobie to i mógłbym godzinami jeździć, ale też muszą być osoby z którymi można pogadac, bo tak samemu to wiadomo, zaczyna się nudzić. Także już kilka razy byłem i nie zamierzam przestać, no chyba że się wydarzy jakaś nieoczekiwana sytuacja. Co do mojego prywatnego żyćka to sporo się działo, otórz.... tak na początek powiem, że znam peną dziewczynę, która jest spoko osobą, jest bardzo ładna, można z nia pogadać, pośmiać się. Dowiedziałem się, że nadal(dla was to dziwne no ale to długa historia) się jej podobam. Postanowiłem z nią pogadać no i wszystko wskazywało na dobrą drogę... niestety, znów się zaponiałem, dziewczyna jest ode mnie młodsza o kilka latek, no i troche inaczej jeszcze myśli co za tym idzie troche dziewnie postępuje, z tym już się spotkałem, ale u kogo to już mało istotne. Zauważyłem, że te dziewczyny zachowują się jak chorągiewki na wietrze, co jest poprostu po jakims czasie poprostu denerwujące, a tym bardziej, że w oewnym momencie są w stanie potraktować Ciebie jak śmiecia, nie mówie tutaj o sobie...No ale tak bywa. I gdyby nie take zachwowanie, byłbym w stanie walczyć o nią, mimo tego, że wiatr już inaczej zawiał i zaczęła się ode mnie oddalać. Ale powiedziałem sobie, że muszę z nią pogadać i jeśli się to w tym tygodniu nie zdarzy, to poprostu już nie będzie o czym gadać i cała sytuacja idzie w niepamięć, o dziwno przyszła i pogadaliśmy ale ta rozmowa skończyła się tak, że jest tak jak by się nie odbyła, czyli też wszsytko idzie w.... daleko.... Dziwi mnie kilka rzeczy, nigdy nie miałem o sobie wysokiego mniemania, zachowuje się jak przeciętny człowiek, nie jestem ani dresem, ani sk8'tem jestem zwykłym przeciętnym człowiekiem, ubieram się tak jak jest nabardziej odpowiednio w danej chwili. Jeśli ide grać to zakładam strój sportowy, jeśli ide do szkoły to zakładam wygodne spodnie ale nie z krokiem w kolanach, jeśli ide do Pub'u to zakładam pantofle, zeby mnie wpuścili, a jeśli ide spotkać się ze znajomymi to mój strój wygląda albo tak jak bym szedł do szkoły, albo tak jak bym szedł do Pub'u. Zawsze mnie dziwiła jedna rzecz, trapi mnie od zalania dziejów. Co widzą dziewczyny w takich dresach?? Tego nie rozumiem, albo w takich sk8'tach?? Kiedyś to może i tak, żadko się widywało takie osoby, a teraz... chodzą gromadami zachowują się tak jakby pochodzili ze wsi(oczywiście nie zawsze) no ale nic specjalnego nie widze. Bo noszą orginalne ciuchy, jakieś Adidasy, Nike, pumy, czy reeboki to może wyglądać tak jakby mieli full kasy, ale nie zawsze tak jest... raczej, prawie wogóle. Ja jako ja nie mam nic do takich osób, jeśli mozna z takim kolesiem spokojnie pogadać to looz, ale jeśli on się uważa za lepszego, to z bogiem krzyż na droge i kop na dowidzenia.

Teraz sobie tak sedze i myśle... wróciłem własnie z angielskiego, mój qmpel był na łyżwach(dopiero się uczy) spotkał wielu znajomych, pewnie niktórzy moi też są, na kom żadnej inf. na gg żadnej inf. Potem zapytam, czy też byli okaże się... że tak, Zapytam dlaczego mi nie powiedzieli powiedzą: Przecież miałeś angielski. I takie rozmowy są zawsze, zawsze maja jakieś wytłumaczenie, to jest coś czego poprostu NIENAWIDZE, nie nawidze jak ktoś ściemnia, próbuje na chama wcisnąć mi kit choć sam wie że to co mówi jest totalną bzdurą... ale nie, po co powiedzieć prawde, przeprosić i sprawa załatwiona?? Ehhh znikam, bo już się zdenerwowałem :D papsy @LL

albercik_777 : :
lis 27 2004 ..::To było zajebiste z waszej strony::.....
Komentarze: 7

No to tak.... heh wczoraj się zdenerwowałem na komputer, bo mi sie zawieszal, wszystko działało jakby chciało a nie mogło. No to stwierdziłem że zainstaluje se Winde Xp na drugim dysku no i tak zrobilem siedziałem nad tym wszystkim do ok 2 :D sprytny jestem nie ma co...
Wczesniej gadałem jeszcze z dziewczynami, żeby iść na łyżwy... dałem ojcu żeby mi je naostrzył... No ale pogoda się popsuła i nie poszedłem. Miałbym niezłe brechty na łyżwach... -i teraz robie to reniu czego tak bardzo chciałaś- nie z tego powodu, że nie umiem jeździć na łyżwach, bo jeździć umiem i nie narzekam na styl swojej jazdy. Poza tym wyniknęly jakieś komplikacje ktrórych za chuja nie potrafie zrozumieć, no ale ch**. No i do godzinki 16 siedziałem w domku grałem sobie na kompie, gdy nagle słysze domofon, przyszły po mnie Magda z Agatą. Potem czekalismy na qmpla i odprowadziliśmy go na przystanek. Deszcz dalej padał i postanowiliśmy wybrać się do Blue City. Tam poszliśmy do Mega Awans i zaczeliśmy oglądać Harrego Portiera... dziwny ten film... jakos mnie nie ciągnie. Spotkałem Jakna troche sięwystraszył chłopak hehe, bo zanim ukazała mu się moja osoba to zobaczył moją pięść przed swoją twarzą... Potem wróciłem na sekundke do dziewczyn, po czym postanowiłem przejść się po Blue(tak dokładniej to dlatego, że chciałem zobaczyć gdzie są dziewczyny z którymi miałem iść na łyżwy). Oczywiście trudno je znaleść nie było. Poczym wróciłem do swoich kompanów ;)
I teraz mam pytanie, jak byście się zachowali gdyby?:
Wiesz ze pewne osoby nie chcą Cię tego dnia widzieć, z niewiadomych Ci powodów, po czym zauważasz ich w jakimś miejscu. Te osoby też Cię zauwazyły, ale nie było bliżeszgo kontaktu, żeby się z nimi przywitać. Po czym gdy wracasz do domu widzisz te osoby jakieś 20-30 metrów przed sobą. A ponieważ idziesz ze swoimi kolegami(koleżankami) postanawiasz odprowadzić ich(je) na przystanek, gdzie będą Ci wcześniej wymienieni. Oni dokładnie wiedzą, że idziesz za nimi, gdy bliżyłeś się na odległość 10 m. one skręcają na swój przystanek a Ty idziesz kawałek jeszcze prosto... Co robisz wiedząc, że teraz będą stały w miejscu i czekały na autobus, podchodzisz do nich i witasz się z nimi czy olewasz ich tak samo jak oni Ciebie olewali? Ja byłem w takiej sytuacji, pomimo że wiedziałem że nie chcą postawnowiłem postąpić jak człowiek cywilizowany, przywitać się i udać głupiego że nie wiem że oni nie chcą z Tobą gadać. W grundzie rzeczy mógłbym to zakwalifikować do jakbym kolenej swojej ankiety(testu) o Tytule: Jak postąpią Twoi znajomi gdy się umówią z kimś innym i spotkają Ciebie?
Mogłem sie domysleć że tak będzie tym bardiej że jedna z tych osób która tam szła nie zna mnie ja nie znam jej, ale nie przepada za mną i jej gest w moim kierunku był delikatnie mówiąć na poziomie postawki. A teraz kolejne pytanie: Co robisz, gdy osoba idąca z Twoimi znajomymi(nie znasz jej) patrzy się na Ciebie i myślać, że nic nie widzisz pokazuje gest który oznacza niechęć do Ciebie? Podchodzisz do niego i walisz mu bombe, czy olewasz z tego względu, że jest gówniarzem?
Dziekuje i do następnego przeczytania

p.s. każdy koment nie na temat jest wywalana.

Czy kurwa wogóle ma sens taka znajomość?? I jeszcze jedna z tych osób które Cię zna mówi Ci coś co powoduje że jesteś happy a tak naprawde ma cie w dupie??

albercik_777 : :
lis 24 2004 ..::Tell me.... tell me why::..
Komentarze: 5
Dobra wkoncu sie zmusilem, zeby napisac ta notke :D hehe Trzeba wkoncu cos zrobic na tym blogu. Moze znajde czas, zeby zmienic jego wyglad? Kto wie, narazie tego czasu nie mam. W tym tygodniu miałem próbne matury z polskiego i z Anglika. W poniedzialek był polski.... wogóle... beznadziejnie zrobiony, arkusz byl tak skonstruowany, ze dużo czas tracilo sie na przekladaniu stron niz na myslenie, głupota. Nie pisalem czesci rozszerzonej, Wczoraj był angielski, no z anglikiem troche lepiej, nawet pisalem czesc rozszerzona ale na 3 czesci to juz opaalem z sil.... wszystkie zadanka zle potem tylko wypracowanko pisalem na te 250 slów... no comment. Do domu wróciłem ok 18 tak że cały dzień zwalony, następną próbna maturke pisze 6 grudnia tak na mikołajki : z matematyki, ehhh to bedzie pogrom :D dziś miałem sobie 5 lekcji z czego nie byłem na ostatniej, a jaka to byla lekcja?? MATEMATYKA :D heheh nie chcialo mi sie isc. Wszystko się okaże na zebraniu :D hehe aaa no i jeszcze w piątek z matmy mam klasówke, poprostu super. No ale koniec o szkole. W moim zyciu prywatnym.... od tygodnia nic nowego siedze w domu nic nie robie, czasem sobie wyjde z domku na chwilke... nudy. Dzis pierwszy raz od dawna byłem pograć w piłeczkę, strzeliłem nawet 2 gole... szaleje :D Teri się tak zastanawiam co będzie z dziewczynami.... jeśli się stanie to co ma się stać... to poprostu coś tak czuje ze wszystko się spierdoli, nie zobacze juz ich, ani Reni ani Ani... ehhh smutno mi będzie.... nikt nie przyjedzie, nikt nie bedzie tęsknił....juz nie bedzie tak samo. A mogło być tak pięknie... a tyle rzeczy możnabyło by jeszcze zrobić. Dobra koncze, bo juz nie wiem co pisac.... smutno mi... wogóle same bad newsy w tym tygodniu... ehh. dobra 3mta sie... ja ide pic :D p.s. w zwiazku z ostatnimi dniami a dokladniej z dniem z przed tygodnia to rzucają mi się 3 piosenki takie jak: WWO- w wyjątkowych okolicznościach; Ski skład - dzień zagłady; i taka starsza troche pioseneczka.... znaczy z wakacji 18L - jak zapomniec :D
albercik_777 : :