Najnowsze wpisy, strona 4


lis 19 2004 ..::BIG ZMIANA::..
Komentarze: 9

Wam jeszcze nic nie wiadomo, to was informuje, od wczoraj nie jestem już z Iwoną. Bajka się skończyła, dlaczego? Ciężko mi określić, to wie tylko Iwona. Z tego co mi wiadomo, to jak dziewczyny zrywają z facetami to "nie chcą" ich ranic i dlatego podają jakieś dziwne powody, jakieś tłumaczenia... Ale każdy chyba wie, że lepsza jest gorzka prawda niż słodkie kłamstwa. Nie powiem, że jestem załamany tym wszystkim, ale nie powiem też, że jestem szczęśliwy, jest jak jest, to było wiadome i wkońcu nastąpiło, tyle tylko, że kilka faktów mi się nie zgadza i mam wątpliwości... no ale to już mniejsza o to. Zajebiście się poczułem jak dostałem od niej sms'a że musi ze mną pogadać, ale ta rozmowa długo nie potrwa... odrazu się domyśliłem o co chodzi... no i taki troche zaskoczony byłem.... Ale jak to mówią, czas goi rany, dlatego teżnie będę się bardziej na tym rozwodził. <- tak że wczoraj 18.11.04 się rozstaliśmy, byliśmy ze sobą od 01.10.04...

Dzisiejszy dzionek był trochę zakręcony, umówiłem się z Alienem(qmplem z klasy) o 8 na przystanku do którego idzie się ode mnie ok 10 minut. POmyślałem sobie że wstane o 7 umyje głowe i pojde. Obudziła mnie komórka patrze na nia, nic nie widze, klikam zeby sie podswietlila, okazalo ze sie rozładowała.... qrwa, wstałem podłączyłem kabelek, sciszyłem wieze i polozylem sie, majac nadzieje, ze za 5 imnut zadzwoni znow, niestety tak się niestało... ok 7.40 obudził mnie taka ja wyskoczyłem z łóżka jak oparzony, do łazienki myć włosy, wysuszyłem, spowrotem do pokoju ubraćsię spakować plecak, chce już wychodzić i przyponialem sobie, ze zebow nie umylem, spowrotem do lazienki myc zeby, znow chce wychodzic, kluczy nie mam, siet no nie zdąrze, znalazłem klucze w płaszczu, wybijam z chaty i lece na przystanek(nie biegłem, bo padał deszcz), dochodze do przystanka, patrze... nikogo nie ma, załamny, pewnie jest coś koło 8.15(nie miałem zegarka) to już pojechał. Stoje na przystanku czekam na autobus patrze jedzie... zatrzymał sie otwierająsie drzwi nagle widze Aliena i macha zebym szedl... zaskoczony troche wchodze do autobusu ,patrze na kasownik, dokładniej to na godzine okazało sięże jest 8:04 :D hehe.

Jakies 2 godzinki temu naprawiłem sobie wkońcu komputerka, ale co z nim było, pewnie sobie zadajecie takie pytanie... no to już wam odpowiadam, prawdopodobnie zepsute jest jedno ze złącz PCI do którego była podłączona karta sieciowa. Ale dlaczego akurat teraz się zepsuło com? No nie zepsuło się, tylko wymieniłem płyte główną, która była zepsuta ale została naprawiona, trzeba było wylutować 11 zepsutych kondensatorków i wlutować 11 nowych :D zrobił to mój wójek :D no i wziąłem ją żeby sprawdzić czy działa. Wraz z Alienem rozkrecilismy kompa wyjeliśmy bebechy kompa położyliśmy na podłodze podłączyliśmy wszystko do nowej płyty głównej i zainstalowaliśmy na drugim moim dysku win98 zeby sprawdzić zy będzie działać. Wszystko było prawie dobrze, Winda(Windows) działała tylko kilka błędów wyskakiwało, co mogło być spowodowane błędnym odczytem CD'romu. Pozbyłem się prawie wszystkich błędów, zostały mi dwa. Jeden od karty graficznej, a drugi od Microsoft Network. Zanim doszdełem do tego że ten błąd jest od internetu(bo nie czytałem tego błędu) to męczyłem się 2 h na laptopie, żeby znaleść sterki do karty sieciowej. Zainstalowałem; internet nie działał; zmieniałem ustawienia, dupa. Wkońcu przeczytałem co to za błąd i się wkurzyłem :/ zrobiłem reinstalacje Windy... błąd już nie wyskakiwał, ale neta dalej nie było, a że była godzina ok. 12 to dałem sobie spokój i dziś się tym zająłem po powrocie z angielskiego. Przełączyłem dyski i uruchomiłem stary system. Tak się nie powinno robić bo system się pieprzy, tak się stało wszystkie urządzenia karta graficzna sieciowa, sterowniki do CD romów, kontrolry COM'a USB poszły się... pier****ć. No to pobawiłem się ustawiłem wszystko od nowa zainstalowałem sieciówkę i co INTERNET też nie działa, wkurzony na maxa nie wiedziałem już co zrobić, inne sterki zainstalowałem to samo... to pomyślałem, że zmienie złącze, i przełożyłem kartę do innego złącza i nagle wszystko cycuś glancuś:D Wiecie.... jestem z siebie DUMNY :D

p.s. w tym że już nie mam dziewczyny jest jeden plus, mogę poszaleć :D <- tym sięwłaśnie pocieszam

Pozdro @LL i mam nadzieje że nie za długa ta notka dla was :)

albercik_777 : :
lis 17 2004 ..::Filmowy dzionek::..
Komentarze: 4

No to tak, wczoraj mialem 4 lekcje, zostawiłem kurtkę bo nie chciało mi się czekać aż koleś wróci i otworzy szatnie. Dlatego też, dziś jechałem do szkoły bez kurtki, a wiadomo rano było ok. 3 stopni... załozyłem dwie bluzy i lecim do szkoły :D tam odrazu do szatni po kurteczke założyłem i na dworek na fajeczka... niestety tak się złożyło, że nie wolno palić na terenie szkoły mam skończone 18 lat no i strażnik wiejski nas przyłapał. I mówi: "Dokumenciki poprosze". Mój qmpel z którym stałem zaczął: "Oj no prosze pana, niech nam pan daruje, prosze, prosze pana... " Ja stałem już z portfelem w ręku... i milczałem. A ten alej prosił. No i strażnik wkońcu: "no dobra, bedziecie tylko w moim kajeciku, macie szczęście że trafiliście na mnie a nie na tego małego konusa(chodzi o innego strażnika), on to wogóle, nie podaruje, chodze z nim czasem, ale tylko z przymusu". No i wracamy do szkoły, poczekaliśmy aż ten wyjdzie za teren szkoły i spowrotem na szluga :D
Jeszcze zanim to wszystko się wydarzyło zauważyłem, wchodzac na teren szkoły, że stoją samochody na boisku, okazało się że znów kręcą jakiś film. Do godziny ok. 12 to wszystko rozstawiali. I zrobili takie chamskie sztuczne swiatło, troche przeszkadzało no ale jakoś przeżylismy. Na jednej z przerw ide sobie z koleżanką Agnieszką, i patrze a tu kabli od chuja leży i taki tekst: "ale fajne kabelki, hehe", usłyszał to koleś i mi odpowiedział:"zajebiste nie?", a ja juz tak po cichu:"wykręcone w kosmos"... hehhe, agnieszka zaczęła się śmiać... hehe a ja troche byłem zaszkoczony, tym, że ten koleś to słyszał. Potem udalo mi sie trafic jak nakręcali jakąś scene, scena trwała ok: 10-15 sekund, jakaś babka poprostu sobie szła przez Wembley(jest to taki urywek korytarza, który się rozchodzi, są schodki w dół i tam jest rządek stolików, sporo osób tam przesiaduje na przerwach, lekcjach też). Tym sposobem zablokowali przejście z jednego skrzydła szkoły na drugie, no ale jeszcze można było przejść górą albo dołem :D Także troche śmiechowo. Dowiedziałem się że to ma być niby jakiś nowy film "85" tak mówią, ale jaki będzie tytuł gdy to już puszczą to się zobaczy :D
Teri siedze w domku i mi się nudzi, może ktoś po mnie przyjdzie? Byłem w bibliotece, oczywiście z Panią(dzieckiem :>) Olą, bo nikt inny nie miał dla mnie czasu, wyporzyczyłem książeczkę. dobra znikam trzymta się loodki i miłego do następnego :D

a oto moja szkoła:
jesienią: jesien.jpg
zimą: zima.jpg

albercik_777 : :
lis 16 2004 ..::Go away my "friend"::..
Komentarze: 3

No to tak... Dziś się troche zaskoczyłem, mianowicie... wchodze do szkoły okazało się, że mamy sprawdzianki z... chemii.... blech. No i co?? No cos tam napisalem, jeszcze qmpel dal mi sciage, przydala sie... nie powiem :D Usiadlem oczywiście przed Krzysztofem, koles jest niezly, z wszystkich przedmiotow przydaje mi sie miedzy innymi na chemii i Niemieckim :D No i klasoweczka jakos poszla. Potem matma, WOS, który przespałem, Polski na którym chyba pierwszy raz w życiu tyle razy karki przeżucałem :D Potem byliśmy zwolnieni ale nasza wychowawczyni chciala z nami pogadac. Poszlismy pod koniec przerwy do niej(koles na polskim nas przetrzymal) no i cos tam mowila... potem wychodzimy z sali ide do szatni i co widze?? Jest lekcja koles zamknal szatnie i poszedl w... pistoo :/ Wkurzylem sie i powiedzialem, ze zostawiam kurtke wracam bez, klucze mialem portfel mialem to kurtka malo potrzebna. Okazalo sie, ze nie bylo tak zle, dzionek nawet cieply. Wrócilem do domku, oczywiscie wszystkie autobusy mi pouciekaly, no ale jakos dotarłem. Posiedzialem przed kompem pogralem sobie w JK2 potem poszedlem w kime tak ok. 15 mając nadzieje, ze ok 17 beda mnie qmple budzic zeby wyjsc na dwor. Mialy przyjsc tez dziewczyny... no ale one wkoncu nie przyszły, zadzwonil Janek pojechalismy obstawić mecze, oczywiście jak to Janek zle spisal numerek i obstawil, mecz w którym padnie ponad 2 gole :d jak sie okaze inaczej to sie chlopak wkurzy hahahha... no ale takie zycie :D

A teraz właśnie ja się wkurzyłem.... ehhh, szkoda gadac. Poprostu brak mi słów.... ehhh.
Powiedzcie mi, czy życie faceta musi być aż takie qrwa cieżkie? Tyle qrwa wysilku, tyle poswieconego czasu i qrwa chuj, chuj kazdy na mnie kładzie, dlatego teraz postanowilem, ze poswiece wiecej czasu komuś(czemuś) innemu. I sram na to kto będzie chciał się ze mną widziec. Teraz juz będę się kierował tylko tym, żeby mieć świety spokój, wiem, że sa osoby, które zrobiłyby wszystko żeby ze mna pogadać. Mam na myśli dziewczyny(nie to zebym mial o sobie takie wysokie mniemanie, bo tak nie jest- ale taka osoba istnieje). Wszystko traci sens, wszystko sie pierdoli, z dnia na dzień moje myśli przechodzą to stanu niepokoju, wrogości, a jak wybuchne to komus bedzie nie przyjemnie.... (liczba mnoga :D) Przekonacie sie jak to jest gdy się staracie, a ktoś na was laske kładzie.....

p.s. kawalek tej noki jest kierowny do moich znajomych, nie do was moi kochani blogowicze.... sam nie jestem najlepszy, poza tym na was nie potrafie sie denerwowac. Pewnie sie zastanawiacie dlaczego tak jest ze sie wkuzylem, powiem tak: Wymagam od siebie dużo i dużo wymagam od innych.... pozdro ;)

albercik_777 : :
lis 13 2004 ..::A wy jak myslicie?::..
Komentarze: 7

Ostatnio zaczynam mysleć -nieprawdopodobne... ale jednak- Tak się zastanawiam, nad dwoma ważnymi aspektami w życiu każdego człowieka. Co mam na myśli?? Przyjaźń oraz uczucie głębsze, miłość itp. Pewnie się zastanawiacie dlaczego: "i tym podobne"(itp.). Bo czasem nie jest się pewnym swojego uczucia, a jest ono bardzo bliskie miłości. Ale nią nie jest... A przyjaźń to chyba wiadomo, albo ma się przyjaciela albo nie, oczywiście można się pomylić w wyborze takiej osoby, która gra przed nami cały czas kogoś innego niż się jest. Mnie to już spotkało, teraz jestem ostrożny w rozmowach z ludzmi, nie wyjawiam swoich głębszych uczuć, jakiś krępujących wydarzeń, zostawiam je dla siebie, jedyna osoba która wie wszystko to... moja siostra, mówie jej o wszystkim. Miała ostatnio opuźnienie w tym co się tutaj działo ale to było spowodowane tym, że była w USA. Ale teraz już jest wszystko wyrównane. Wiem, że mogę na nią liczyć, że nie powie tego co wie nieproszony osobom. Ufam jej i wiem, że jest moim przyjacielem. W końcu przyjaźń na tym polega, na zaufaniu -tak wiem, że wy wiecie- ale czasem nie każdy sobie zdaje sprawe kim jest osoba z którą akutalnie jesteśmy. Ta osoba nie dość, ze jest nasza miłością to także przyjacielem, jedno powinno się wiązać z drugim. Ja np. mam dziewczynę, jest poprostu, BOSKA, wiele bym dla niej oddał, i nie chce jej stracić... mówie jej też prawie wszystko, dlaczego nie wszystko, bo wszystkiego się już nie da, tyle rzeczy się wydarzyło, że już sam o nich zapomniałem, powiedziałem jej o jednej bardzo ważnej sprawie i ona o tym wie, że jej ufam i jeśli się niej zawiode to...- no jak wiadomo podstawą związku między dwoma osobami też jest.... ZAUFANIE- czyli nie muszę kończyć, bo tego nie chce. Ale niektórzy nie wiedzą też tym, że zaufanie własnie wiąże się ze szczerością -także szczerością uczuć- a szczerość z koleji skłania do wyjawiania własnych wątpliwości, czyli poinformowanie własnego partnera co nam w nim troche przeszkadza, denerwuje, czy dałoby się to zmienić... jest dobrze, ale zawsze może być lepiej, tylko trzeba chcieć. Mi się wydaje, że jeśli... mam dziewczynę to: po pierwsze traktuje ją z szacunkiem, dbam o nią itd. ale także ona powinna być moim przyjacielem, i vice wersa... Ważna jest rozmowa, przebywanie ze sobą, nie tylko w toważystwie innych osób, ale także w cztery oczy. Podczas takiego pobytu ze sobą można zobaczyć, czy osoba z którą jest się aktualnie jest godna naszego zaufania - nie pisze o miłości bo... jak to napisał bodaj że Mickiewicz "serce nie sługa"- ale w jaki sposób to określić.... no tak to jest bardzo trudne. Wiadomo z samego wyglądu osoby nie da się tego określić. Ale rozmowa, wg. mnie rozmowa też dużo daje, jeśli np. siedzicie w domu we dwoje... to co robicie? -wykluczam możliwość sex'u... powiedzmy ze jseteście troche zmęczeni i hmmm.... nie jesteście w stanie do stosunku seksualnego- to co robicie? Zachowujecie się tak jakbyście się nie znali? JEdno siedzi przy kompie, drugie ogląda TV, albo sprząta.... no chyba raczej nie, bo jeśli tak jest to chyba nie jest prawdziwy związek. Wiadomo, ja tutaj tylko spekuluje, nie mogę być 100% pewny wszsystkiego co pisze, ale przynajmnie tak mi się wydaje. Prosiłbym też was o wasze zdanie. Czy zgadzacie się ze mną czy nie, jakieś porady. :D

p.s. tak wiem, troche to zagmatwałem, no ale cóż, ja już taki jestem, nie potrafie pisać i trzymac się logicznego ciągu... ale napewno wam się uda dobrzeć do sedna tego co chciałem pokazać. Prosiłbym o jakieś wasze zdanie na ten temat, a nie tylko fajna nota i koniec.... naprawde mi na tym zależy. Trzymajcie się pozdro for @LLs

albercik_777 : :
lis 09 2004 ..::Weekend jakich mało::..
Komentarze: 9

SOBOTA
!!!!MOJA 18-NASTKA!!!!!
1.Zaproszeni goście:
Kamil - znaczy się ja :D
Wiola - moja siostra
Piotrek - jej chłopak
Michał - brat blizniak Piotrka
Martyna - jakas "koleżanka" michała
Kuki - imie. Łukasz, qmpel bliźniaków i mój też
Magda - przyjaciółka mojej siostry
Kamil - jej chłopak
Agnieszka - moja koleżanka z klasy
Alien- Imie. Konrad też z klasy
Dzown - imie. Michał z klasy
Tabalug- imie. Piotrek też z klasy
Seba - qmpel z osiedla
Janek - spoko ziom z osiedla
Renata - koleżanka z klasy Janka
Ania - koleżanka ze szkoly Janka

2.Miejsce Akcji
Moje mieszkanko w Warszawie, dzielnica Ochota; piękna okolica; w pobliżu park.

3.Przedstawienie wydarzeń
no to jedziemy....
Godzina ok. 18.30 zaczęli wszyscy przychdzić. Mam na myśli osoby wymienione wcześniej. No oczywiście w domu byli jeszcze moi rodzice :D
Ok. godziny 19 byli już wszyscy. Zaczęło się zwykłe, urodzinowe przyjęcie, torcik, szampanik itd. .... krótkie przemówienie mojego taty, potem niby moje.... o ile mozna to nazwać przemówieniem(nigdy nie byłem dobry w takich sprawach). Następnie sobie jedliśmy.... mama moja wtedy już wyszła a tata pomagał nam w kuchni. Gdy już wszyscy się najedli tata opuścił mieszkanie i skierował się w bliżej nie znanym mi kierunku :D
Przyjecie urodzinowe zamieniło się w impreze "urodzinową" hehe, a raczej domówke. Moim założeniem było wypić ile się da.... no i oczywiście z pełną świadomością skutków picia alkoholu w nadmiarze... Impreza powoli się rozkęcała, kolejka za kolejką Kamilek oczywiście przy pierwszej kolejce musiał dostać najwięcej, tzn. wlali mi nisko procentowy alkohol(o stężeniu 40%) do szklanki(ala kieliszek do wina z napisem żywiec) co równało się mniej więcej 3 zwykłym kolejkom. Ok. godziny 23 zaprosiliśmy naszych sąsiadów... pochodzących z Afryki, wiadomo, ciemna skóra itd. było spoko....Nagle ja 18-nastkowicz poczułem się.... nie najlepiej i postanowiłem się przejść, razem ze mną poszedł Dzwonek, Tabalug, Alien oraz Aga. Przeszliśmy sie wokół osiedla i wróciliśmy do domu, tzn. kto wrócił to wrócił ja postanowiłem zostać na dworzu a razem ze mną został Konrad... posiedzielismy sobie troche, ja ledwo co na oczy widziałem ale looz... Alien nie pozwalał mi usiąść na schodach, chciał, żebym chodził bo niby wtedy szybciej ze mnie zejdzie, nie bardzo mi to odpowiadało  ale godziłem się na to... Wstałem ze schodów... no i nagle akcja....-jak by ja tutaj tak ładnie nazwać... hmm... nie mam pojęcia-rozmowy z trawnikiem, a raczej karmienia trawnika i tak 2 razy :D Nagle zaczął mi dzwonić telefon... nieznany numer odbieram okazało się że to Kamil dzwoni bo się o mnie martwią, dlatego wróciłem do domu. W domciu poszedłem odrazu w kime to było ok. 24....
Ni z gruszki ni z pietruszki usłyszałem krzyki, krzyczała moja siostra oraz Kuki... ja na w pół przytomny przysłuchuje się chwile, wkońcu postanowiłem wstać... moja siostra w nienajlepszym stanie psychicznym, we łzach... ide do kuchni tam qmpel znów mnie zaprowadził spowrotem do łóżka i zaczał mi mówić co się stało, niestety nie bardzo go rozumiałem. Nie mogłem już leżeć w łóżku, nie byłem w stanie. Wstałem i poszedłem do Kukiego. On mi wszystko wyjaśnił.
Otóż:
Podczas gdy ja byłem we śnie, Vadu(sąsiad) przyprowadził 4 kolesi, nikt ich nie znał tylko on... siedzieli razem z naszymi. Moja siostra nic nie wiedziała o ich przybyciu zorietowała się dopiero po jakimś czasie i postanowiła ich pilnować siedziała z nimi. Wkońcu jeden z nich przyczepił się do mojej siostry, ze ma fajny biust itd. ona dawała mu do zrozumienia że już dość i mogą opuścić mieszkanie, wstal Piotrek(jej facet), który siedział razem z nią i poparł jej zdanie. Nagle koleś zaatakował piotrka i trafił go w szczęke, ten nie zastanawiając się oddał rozcinając mu skóre pod okiem. W tym czasie Wiola zawołała Michała i Kukiego którzy natychmiast przybiegli. Tamc dalej się rzucali i Michał dostał z bani w nos, oczywiście nie został dłuży i tamtemu oddał. Tamci postanowili wyjść, ale gdy byli w przedpokoju jeden z nich zaczął się pluć do Kukiego, a że nikt Łukasza nie trzymał to walnął mu bombe w nos i chłopak puscil farbe. Nastepnie zostali wyprowadzeni z mieszkania i... po sprawie.
To było koło godziny 2... potem juz tylko sobie leżałem w łóżeczku i gadałem z qmplami z klasy. po jakimś przyszedł Kuki zapytać czy chcemy frytki.... oczywiście nie odmówiłem :D Zjadłem frytki pogadalem i ok. 4.40(moje ostatnie spojrzenie na zegarek) zasnąłem.
O 7 rano obudził mnie Dzwonek Alien i Tabalug, bo już wychodzili, pytali Agnieszke czy Idzie z nimi no ale ona jeszcze spała, potem ona mnie obudziła o 8 rano żeby ją odprowadzić na pętle. Ok. 8.20 byłem spowrotem w domku i poszedłem dalej spać. Chwile po moim przyjściu do domu wpadł tata.. troche połaził po domu i tez poszedł spać.
Kuki, Michał, Martyna, Piotrek zostali do ok 18 u nas, przeszliśmy się jeszcze do BC na zakupki. Tak minęła mi imprezka...


NIEDZIELA
"MATRIX"

Matrix to taka pubik na Natolinie gdzie Dzwonek(ten co był u mnie na imprezie) i jeszcze 6 chłopaków ode mnie z klasy wyprawiało 18. Zaproszona była cała nasza klasa. Przyjechałem tam z Alienem ok 21.30 posiedzieliśmy wypiliśmy po 3 browarki potańczyłem sobie z Agnieszką zagrałem z nia też w lotki(1-sza partie wygrała końcowy wynik 2:1 dla mnie). Było zajebiście.... nie będę już się rozpisywał, bo wystąpiło by tutaj zbyt dużo postaci, tak że to by było troche bez sensu :D. Ok. 30 minut po północy przyjechał odebrać mnie i Aliena mój ojciec i wróciłem do domku.... no a rano do szkoły z 34 osób było 17 na lekcjach. poniedziałek to chyba przespałem ;)

albercik_777 : :